piątek, 15 lutego 2013

Better then me cz. I


Blade światła lamp samochodów, coraz szybciej szarzejące niebo zatopione w grafitowych chmurach, krople deszczu nieustannie odbijające się od szyb. Pośrodku tego ona, coraz bardziej zdezorientowana, coraz bardziej zagubiona, zagubiona w samej sobie. Co chwilę nerwowo spoglądała na wskazówki zegara, które z każdą sekundą poruszały się coraz mozolniej, miała wrażenie, że zaraz  ustną, że cały świat zapadnie niczym w zimowy sen i zostanie jedynie ona, ona i tysiące myśli przebiegające jej przez głowę. Jedna z którą szczególnie nie była w stanie się uporać, jedna która równocześnie bolała ją najbardziej. Dlaczego jej nie powiedział. Dlaczego wyjechał bez słowa. Czuła się bezsilna, ta mała iskierka, która tliła się gdzieś w środku niej pomału zaczęła wygasać. Ile jeszcze razy jej to zrobi? Ile jeszcze razy nie będzie w stanie jej zaufać? Ile jeszcze razy nie będzie potrafił uszanować jej uczuć? Zostało jej zaledwie kilkanaście minut a auta znajdujące się przed nią w korku, któremu nie było widać końca zdawały się wciąż stać w miejscu. 18.47. 'Cholera' oparła się zrezygnowana o siedzenie swojego mustanga poprawiając kosmyki grzywki opadające jej na lekko zaróżowione policzki. Miała wrażenie, że wszyscy dookoła z niej drwią, że wszystko, co dzieje się w okół niej dzieje się specjalnie, specjalnie na przekór. Nie była sobie w stanie z tym poradzić, nie była w stanie myśleć logicznie, nie kiedy czuła, że coś rozrywa ją od środka. Chciała już tam po prostu być. Nie zastanawiać się, nie analizować. Po prostu być. Być przy nim.

*~ ^^ ~*  

New Brunswick. Praktycznie nic się nie zmieniło od momentu gdy była tu ostatni raz. Znów stała na werandzie przed starymi, białymi drzwiami. Była na miejscu. Delikatnie zapukała, po chwili do jej zmysłów dotarł dźwięk skrzypiących drzwi, jej oczom okazała się Viktoria, która wskazała ręką aby weszła. Obie stały przez chwilę w ciszy, którą zagłuszał jedynie gwizd wiatru przedzierającego się przez nieszczelne framugi okna. 'Tommy jest u siebie' cichy głos brunetki wypełnił pomieszczenie, Jude jedynie skinęła głową widząc jednoznaczne spojrzenie dziewczyny i ruszyła w stronę niewielkiego pokoju na końcu korytarza. Przez chwilę nie zwróciła nawet uwagi na to, że każdy jej kolejny krok stawia z coraz większą niepewnością. że jej serce z każdą sekundą przyspiesza coraz bardziej. Emocje, które targały nią po telefonie Victorii były niczym z emocjami przeszywającymi w tym momencie jej ciało. W jej głowie zaczęły roić się myśli, których za wszelką cenę nie chciała dopuścić do siebie wcześniej, myśli, które zapewne nie pozwoliłyby znaleźć się jej w tym miejscu, w którym jest teraz. Wątpliwości. Może nie powiedział jej o niczym bo po prostu tego nie chciał, może nie potrzebował jej pomocy, jej obecności. Może nie potrzebował jej. Poczuła lekkie ukłucie w sercu, które sprawiło, że tuż przed samymi drzwiami na chwilę się zatrzymała. 'Dasz radę' wyszeptała prawie bezdźwięcznie biorąc głębszy wdech. W tym momencie nie robiła tego dla siebie. Robiła to dla niego i tylko ta myśli dodała jej odwagi by mogła nacisnąć klamkę. W pokoju panował prawie całkowity mrok, jedynie z niewielkiej nocnej lampki stojącej na stoliku padała smuga światła lekko rozświetlająca pomieszczenie. W końcu jednak zauważyła go, siedział na brzegu łóżka tyłem do niej, z lekko pochyloną głową. Czuła, że jej oddech staję się coraz płytszy i strach pomału paraliżuje każdą najmniejszą komórkę jej ciała. Jednak w tym jednym momencie, w tym ułamku sekundy w którym zobaczyła jego postać wszelkie wątpliwości, które dręczyły ją do tej pory prysły. Już teraz wiedziała, że dobrze zrobiła przyjeżdżając i że nie wybaczyłaby sobie gdyby została w Toronto. Nie wiedziała co ma mu powiedzieć, nie wiedziała nawet czy zauważył, że ktoś poza nim jest w pomieszczeniu, jego ciało nie wykonało najmniejszego drgnienia. Jednak czuła, że wreszcie jest w odpowiednim miejscu. Zaczęła pomału kierować się w kierunku jego łóżka, nie ważne było dla niej czy ją odrzuci, czy będzie wściekły. Po chwili była już tuż koło niego, jednak on dalej siedział w bezruchu nawet na nią nie patrząc. Przypominał woskową figurę, wyglądało to tak, jakby ktoś wyrwał z niego duszę pozostawiając jedynie ciało. Nie widziała go jeszcze w takim stanie, jego widok budził do życia te drobne szpileczki, które zaczęły wbijać się w jej serce. Po chwili usiadła obok niego i poczuła ulgę, jedyne czego żałowała w tym momencie to tego, że nie przyjechała szybciej, że nawet nie dzwoniła, że od tak sobie odpuściła, z tym nie była w stanie się pogodzić. 'Już jestem' wyszeptała po chwili ciepłym głosem gładząc dłonią jego plecy, chciała by w końcu poczuł jej obecność, chciała by w końcu wiedział, że może na nią liczyć, zawsze. Wciąż się nie poruszał, wciąż jego spojrzenie uparcie wbijało się w drewnianą podłogę, wciąż nie reagował. Po chwili jednak gwałtownie wstał i ruszył w stronę okna znajdującego się na przeciw łóżka, oparł ręce na niewielkim parapecie nerwowo ściskając pięści. Gdzieś w głębi chciał by przyjechała, chciał by była przy nim i chociaż nieustannie wmawiał sobie, że będzie dla niej lepiej gdy odpuści, to jednak potrzebował jej. Potrzebował jej jak nikogo innego. 'Nie rozpoznała mnie' jego zachrypły głos wypełnił pomieszczenie, wciąż jednak stał tyłem do niej nie zmieniając swojej pozycji, jedynie jego głowa zdawała się być spuszczona jeszcze niżej niż przedtem. Przez głowę Jude przebiegały tysiące myśli, tysiące pytań, była całkowicie zdezorientowana. Nie słysząc jej reakcji brunet odwrócił się w jej stronę napotykając błękit oczu, który uważnie wodził za jego wzorkiem, błękit któremu nie był w stanie się oprzeć. Spojrzenie, jedno krótkie spojrzenie wywołało masę emocji przebiegające ich ciała, te tak dobrze im znane dreszcze. ' Tamtego dnia gdy...' zawahał się, znowu starał się uciekać speszonym wzrokiem, jego dłonie niedbale spoczywały w kieszeniach spodni 'Tego dnia byłem u niej. Chciałem wszystko wyjaśnić, porozmawiać... A ona.' Jude wpatrywała się w niego z coraz większym przerażeniem, nigdy nie widziała go takiego, chciała mu jakoś pomóc, zrobić cokolwiek, byleby ten ból widoczny w jego oczach zniknął. ' A ona nawet mnie nie rozpoznała' dokończył dalej patrząc w jeden punkt. 'Tommy...' zaczęła praktycznie bezdźwięcznie, bała się jego reakcji 'Jakim trzeba być synem aby własna matka cie nie pamiętała? Jakim człowiekiem?' przerwał jej coraz bardziej nerwowo wypowiadając kolejne słowa, jego oczy przybierały coraz intensywniejszy kolor przypominając wzburzone morze w trakcie burzy. Jude czuła  jakby ją sparaliżowało, z jej lekko rozchylonych warg nie wydobywał się żaden dźwięk, jedynie jej oczy wciąż wbijały się w jego postać. Dopiero gdy zauważyła jego zrezygnowany wyraz twarzy dotarło do niej co jej przed chwilą powiedział, gwałtownie wstała i ruszyła w jego kierunku ujmując jego twarz w dłonie. Tak na prawdę dopiero teraz była w stanie dobrze dostrzec jego wzrok, półmrok panujący w pomieszczeniu uniemożliwił jej to wcześniej. Jego oczy nigdy tak nie wyglądały, zmęczenie, rozżalenie, poczucie winy, była w stanie tyle z nich odczytać, jednak niczego nie była w stanie pojąć. ' Tommy, ona była chora, to nie jest twoja wina rozumiesz, nie możesz tak...' jednak on odsunął się od niej kiwając przecząco głową ' Nie jest moja wina?' dodał wręcz histerycznie siadając po chwili na łóżku. 'Nie jest moją winą to, że uciekłem z domu w wieku 12 lat? To że wolałem bawić się w zbuntowanego chłopca niż opiekować się własną matką?' nerwowo przeczesywał kosmyki włosów starając się jakkolwiek uspokoić. Wsłuchiwała się uważnie w każde jego słowo z niedowierzaniem, znowu robi to samo, znowu za wszelką cenę pragnie się znienawidzić. ' A jak niby chciałbyś jej pomóc? Myślisz, że inaczej byłbyś w stanie zapewnić jej taką opieką jaką zapewniłeś jej ostatnio?' 'To nie ma znaczenia Jude' przerwał jej już nieco niższym tonem. Wpatrywała się w niego nie wiedząc jak ma do niego dotrzeć, nie była jednak w stanie patrzeć jak po raz kolejny obarcza się winą za coś, co w tym przypadku nie było zależne od niego. 'Myślisz, że chciałaby tego?' zaczęła spokojnie, jego pytający wzrok skierował się w jej stronę. 'Myślisz, że wolałaby żebyś został z nią i zamknął się w sobie niż spełniał swoje marzenia? Tommy, to była twoja mama, jestem pewna, że chciała dla ciebie jak najlepiej' milczał, nie chciał dopuszczać tego do swojej głowy, nie powinien. 'Nie wiem gdzie jest teraz, jestem jednak pewna, że właśnie patrzy się na ciebie i jest dumna. Dumna, że ma tak wspaniałego syna. Dumna z ciebie Tommy' wyszeptała łapiąc go delikatnie za rękę. Nie mówili już nic, oboje siedzieli w milczeniu analizując to co działo się między nimi przed chwilą. Dobrze wiedziała, że jeszcze przez długi czas będzie się obwiniał, jednak wiedziała też, że będzie już przy nim i że każdego pojedynczego dnia będzie utwierdzać go w tym jak dobrym jest człowiekiem. ' Powinieneś kłaść się już spać ' wstała poprawiając bluzkę i zaczęła kierować się stronę wyjścia. 'Możesz...' usłyszała cichy, niepewny głos, odwróciła się powoli 'Możesz ze mną zostać?' czuła tą lekką niepewność w tonie jego głosu, uśmiechnęła się delikatnie i kiwając twierdząco głową ruszyła w jego kierunku. Leżeli wtuleni w siebie tak jak kiedyś, jego dłoń na jej talii, jej palce zatopione w jego kruczoczarnych włosach, jej cichy oddech muskający jego skórę. Nie deklarowali się, nie rozmawiali o ich związku, sprawy pomiędzy nimi zeszły w tym momencie na drugi plan. Chciała być dla niego po prostu wsparciem, przyjaciółką, chciała by w końcu poczuł się bezpiecznie, by wiedział, że ma na kogo liczyć. Zawsze. On z kolei wtulony w jej szyję, w blond kosmyki jej włosów czuł się jak mały chłopiec. Gdyby tego nie poczuł nie byłby w stanie wyobrazić sobie, że aż tak bardzo za tym tęsknił, że jej delikatny zapach aż tak bardzo go uspokaja, jej dłoń błądząca po jego plecach, jej dotyk. Poczuł się lepiej. I chociaż wprawiło go to w kolejne poczucie winy nie żałował. Dla tego uczucia poświęciłby znacznie więcej. Po kilkunastu minutach jego oddech w końcu się ustabilizował, zauważyła, że zasnął. Ostrożnie wydostała się z jego objęcia i  ruszyła w stronę drzwi. Przed naciśnięciem klamki spojrzała na niego jeszcze raz i mimo iż wciąż czuła niepokój i w jej pamięci nieustannie pojawiał się widok jego oczu, to poczuła ulgę. Teraz już musiało być dobrze, może nie od razu, ale kiedyś na pewno. 



piątek, 31 sierpnia 2012

Lighthouse


Promienie słońca uporczywie przedzierały się przez zasłonięte do połowy okno, padając na mleczną cerę dziewczyny śpiącej w pomieszczeniu. Nie otwierając nawet oczu przewróciła się na drugi bok przykrywając się szczelnie kołdrą, pierwszy wolny dzień od tak dawna a ona tkwiła w swojej sypialni. Nie miała najmniejszej ochoty wstawać z łóżka, chciała po prostu znowu zasnąć i nie myśleć o niczym, nie budzić się po raz kolejny z tym uczuciem pustki, z tą myślą, która prowadziła jej umysł tylko w jednym kierunku, w jego kierunku. Zrezygnowana po kilkunastu minutach usiadła na łóżku odgarniając na bok grzywkę opadającą jej na twarz. Przecież miało być łatwiej. Miała o nim zapomnieć. Może nie od razu, jednak z każdym dniem miało być jej lżej, tak? Tymczasem ona wciąż nie mogła wypędzić ze swojej świadomości jego obrazu, który pojawiał się za każdym razem, gdy tylko zamykała oczy, jego śmiechu, który zdawało się jej czasem słyszeć gdzieś w tle, śmiechu przeszywającego każdą najmniejszą komórkę jej ciała. Wchodząc rano do studia wyobrażała sobie jego siedzącego przy konsoli, niemalże czuła w pomieszczeniu jego zapach, tak intensywny. A jego miejsce było puste. Wciąż miała wrażenie, że jednak jest blisko niej, że zaraz wejdzie do jej pokoju z kubkiem gorącej kawy i obdarują ją tym spojrzeniem, jej spojrzeniem. Czemu po prostu nie może o nim zapomnieć, wymazać go ze swojej pamięci. Czuła się jakby ktoś odebrał jej cząstkę, która wypełniała jej życie, kawałek jakieś znienawidzonej układanki nad którą ona sama nie miała kontroli. Cząstkę której nie była w stanie niczym zapełnić. Nikim. Cząstkę jej samej. 

*~^^~*

Tommy leżał na kanapie od dobrych trzech godzin wpatrując się w sufit nie wykonując nawet najmniejszego drgnienia. Miał ochotę zniknąć, po prostu przestać istnieć, chociaż na chwilę zapaść się pod ziemię. Czasami zdawało mu się, że tak właśnie się stało, że zastało mi jedynie ciało, narządy, które wciąż chcąc zrobić mu na złość pracowały. Nie chciał. Patrzył biernie na to jak wszystko, na czym mu kiedykolwiek zależało przepływała właśnie przez jego place, nie mając nad tym żadnej kontroli. ' Zjesz w końcu ten rosół? ' jego myśli przerwał podirytowany głos dziewczyny wpatrującej się w jego sylwetkę od kilku już minut. 'Nie mam ochoty' odpowiedział jej cicho nawet na nią patrząc, nie chciał się z nią kłócić, nie po raz kolejny. ' Nie możesz tak Tom. Spójrz tylko na siebie, musisz wziąć się w garść, jeśli nie dla siebie to dla innych.' dodała widząc jego obojętność. Jednak on nawet jej nie odpowiedział. Jakich innych? Tych których traci? Tych na których nie zasługuje? Których rani swoim zachowaniem? Tak, możliwe że o tych ' innych ' właśnie jej chodzi. ' Zresztą, rób co chcesz, nie mam już siły ' dodała zrezygnowana widząc jego brak reakcji, wyszła z domu zostawiając go samego. Samego z myślami, które wciąż krążyły wokół niego nie dając mu nawet sekundy wytchnienia. Czuł się słaby, tak bardzo słaby. Minęły trzy tygodnie, a on był w stanie bez problemu policzyć ile to godzin, minut, a może nawet i sekund przepłynęło bez niej u jego boku. Wciąż nie dzwoniła, wciąż nie dawała najmniejszego znaku życia. ' Trzeba było powiedzieć jej prawdę ' wyszeptał sam do siebie zdając sobie sprawę, że może jednak tak by było lepiej. Lepiej... Dla niego, nie dla niej. 'Cholerny egoista' pokiwał przecząco głową nie dowierzając, że po raz kolejny myśli tylko o sobie. Gdyby nie to nie byłby w takiej sytuacji, może wszystko potoczyłoby się inaczej, może nie patrzyłby na siebie z takim odrzuceniem jakim patrzy teraz, może. W tym momencie to już nie ma znaczenia, wszystko rozpada się kawałek po kawałku na jego oczach, a on nie jest w stanie temu zapobiec. Chwycił telefon leżący na drewnianym stoliku stojącym tuż koło kanapy, lista kontaktów, jej numer, zdjęcie. Ile dałby by teraz była przy nim, sam przed sobą  w końcu przyznał się, że potrzebuje jej. Potrzebuje jej w tym momencie jak nikogo innego. Po chwili jednak odłożył komórkę z powrotem na swoje miejsce, jedna drobna zła spłynęła po jego policzku.

*~^^~*

Leżąc na kocu, słysząc jedynie cichy szum wody i czując delikatny wiatr na swojej skórze nie myślała o niczym. Tego właśnie było jej trzeba, chwili odpoczynku, miejsca, które nie będzie jej o niczym przypominało, ciszy, tej pozytywnej ciszy, która ją uspakajała. ' Lady Harrison, nie zasypiaj mi tu, nie po to tu przyjechaliśmy ' usłyszała głos Speeda, który po chwili lekko potrząsnął jej ramieniem. ' Odpoczywam' odpowiedziała mu z lekką irytacją w głosie wciąż nie otwierając swoich oczu licząc, że może da jej spokój. 'Odpocząć? Po czym? To raczej ja powinienem odpoczywać, dzień wolny od Karmy nie zdarza się często ' dodał śmiejąc się cicho. Blondynka po chwili uniosła się siadając na kocu i wpatrując się w gitarzystę. ' Aż tak źle?' widząc minę bruneta nie widziała, czy mówi poważnie, czy też może żartuje. 'Dobrze wiesz jaka jest Karma...' zaczął przewracając oczami ' Irytująca, wredna, arogancka...' przerwała mu przypominając sobie wszystkie sytuacje z nią związane ' Taaa, to też ' odpowiedział jej biorąc głęboki oddech i milknąc na chwilę z delikatnym uśmiechem malującym się na jego ustach ' Ale mimo wszystkich tych wad, ma w sobie coś, co przyciąga mnie do niej jak do żadnej innej. I chociaż czasami mam jej dosyć to nie wyobrażam sobie siebie bez niej. Wiesz, nigdy nie wierzyłem w te głupie gadki o tym, że każdy jest dla kogoś stworzony, że gdzieś tam na świcie ma swoją drugą połówkę. Jednak teraz... Teraz chyba wreszcie mogę powiedzieć, że ją znalazłem. I jestem szczęśliwy, tak naprawdę szczęśliwy' dodał po chwili wpatrując się w dziewczynę. Nie liczyła na taką odpowiedź, nie jeśli chodzi o nich. Nigdy nie sądziła, że dwoje całkiem różnych od siebie osób będzie w stanie stworzyć poważny związek, zaangażować się w niego całkowicie. Zastanawiała się przez chwilę nad tym, co właśnie usłyszała, co jeśli ma rację, co jeśli właśnie straciła tą drugą część siebie, swoje przeznaczenie, co jeśli nie będzie już w stanie znaleźć go nigdy więcej. 'Jude, ułoży się, zobaczysz' przerwał jej widząc jej zamyślony wzrok, dobrze wiedział co ją trapi. Znał ją na wylot i chociaż nie łatwo było mu patrzeć na to, jak kolejny raz cierpi z 'jego'  powodu to wiedział, że oni i tak wrócą do siebie, nie ważne jakie popełnią błędy i jak bardzo siebie zawiodą. Zawsze wybiorą siebie. ' Sama nie wiem Speed, czasem mam po prostu ochotę cofnąć się w czasie i w ogóle go nie poznać. Nawet teraz, po tym wszystkim co zrobił nie potrafię wypędzić go z mojego umysłu, nie raz wmawiałam sobie, że to już koniec, że nie skrzywdzi mnie już nigdy więcej i co? Znowu jestem w tym samym miejscu. Sama, czekającą na jego jakikolwiek ruch. Żałosne co nie?' głos się jej załamał, wpatrując się w taflę jeziora bawiła się ziarnami piasku przesypując je przez palce swoich dłoni. ' Co niby? To że go kochasz? Nie możesz wstydzić się swoich uczuć ani się ich wyprzeć.  Są w tobie i nie zmienisz ich od tak, z dnia na dzień...'  złapał jej dłoń by poczuła się odrobinę pewniej, by wiedziała, że ma na kogo liczyć ' Ale możesz poczuć się lepiej przelewając swoje emocje chociaż na chwilę. Tworząc coś pięknego' uśmiechnął się do niej lekko sięgając po gitarę, która leżała tuż obok. Spojrzała na niego niepewnie, jednak wiedziała, że ma rację, na jej twarzy pojawił się blady uśmiech. Nie odpowiedziała już nic tylko zaczęła układać w głowie słowa, które po chwili wypłynęły z jej delikatnych warg. 

I wish I didn’t hold my breath
Wish my heart would leave
I wish I didn’t trust my head
When I’m too tired to breathe

Was not for me to know

Some things are meant to be

Szatyn starał się dopasować melodię uderzając delikatnie w struny gitary. Gdy tworzyła... gdy tworzyła wydawało się, że przenosi się do innego świata i nic z otaczającej jej rzeczywistości nie jest w stanie jej przeszkodzić. Siedziała jakby zahipnotyzowana skupiając się całkowicie nad słowami wypływającymi z jej ust. Wszystkie emocje, które kumulowały się w niej od ostatniego czasu, wszystko zaczęło pomału z niej wychodzić dając jej chociaż chwilę wytchnienia. Tą chwilę, której tak bardzo potrzebowała.

And when I look back on time
I wish we’d never take it back
Learning my own signs
Where I still get you back

But it’s not for me to know

When I’m losing all of that


Kolejna piosenka inspirowana nim, po raz kolejny wszystkie jej uczucia, myśli krążyły wyłącznie wokół niego. Jednak to chyba właśnie one sprawiały, że błękit jej oczu przybierał intensywniejszą barwę, a głos z każdą sekundą zdawał się być głośniejszy, bardziej donośny. Ona sama stawała się bardziej pewna siebie, silniejsza, silniejsza przyznając się do własnych słabości. Do niego.  

Storms are coming
I feel it underneath of my skin
S.O.S. on my bedroom floor

See I see a Lighthouse

Even when it’s still so dark out
I know I’ll make it to the shore

Może właśnie tego potrzebowała, kończąc ostatnie wersy spojrzała na gitarzystę wciąż wpatrującego się w nią z lekkim uśmiechem na ustach. Niesamowite dla niego było to jak wiele z siebie samej jest w stanie włożyć w muzykę, co w dodatku przychodziło jej z taką łatwością. ' I jak, lepiej?' zapytał, gdy i jej kąciki ust uniosły się ku górze w łagodnym uśmiechu. ' Lepiej ' wyszeptała zdając sobie sprawę jak wielką szczęściarą jest mając takie osoby jak on przy sobie, osoby na które zawsze może liczyć, osoby, które czasem wydawać by się mogło znają ją lepiej niż ona sama. 'Dziękuję Speed, dziękuję za to wszystko, za cały dzisiejszy dzień' przyciągnęła go w swoją stronę po chwili przytulając. ' Nie ma za co Harrison, nie ma za co' dodał cicho odrywając się od niej. 

*~^^~*

Na dworze pomału zapadał zmrok, blade światła lamp oświetlały zatłoczone chodniki Toronto. Wracali do miasta jej samochodem śmiejąc się i żartując praktycznie z wszystkiego, co tylko przyszło im do głowy. Ten dzień był potrzebny im obojgu, w końcu mogli nie przejmować się niczym i bawić się tak samo jak wtedy, gdy mieli siedemnaście lat i uciekali ze szkoły przed testem z matematyki. 'Destination anywhere! Podgłośnij! ' słysząc pierwsze dźwięki melodii płynące z radia blondynka zaczęła krzyczeć do gitarzysty jak oszalała. Uwielbiała tą piosenkę, tak samo jak i on. Po chwili oboje śpiewali w głos razem z Bon Jovi'm każdy pojedynczy wers mając przy tym masę zabawy i przekrzykując się nawzajem. W pewnym jednak momencie niebieskooka czując wibracje w kieszeni swoich spodni przyciszyła muzykę. ' Halo?' odebrała rozbawiona widokiem Speeda, który nie przejmując się brakiem melodii nie przerwał swojego 'popisu'. 'Jude, musimy porozmawiać...'  usłyszała poważny, lekki obaw głos po drugiej stronie.
___________________________________________________________________________

Wiem, że post w sumie o niczym, ale obiecuję, że w kolejnym zacznie się dziać już coś więcej :) 
A na razie zostawiam Was z piosenką...


czwartek, 23 sierpnia 2012

I lost that war


Ta przerażająca pustka dookoła niej, cichy, płytki oddech wydobywający się z jej bladoróżowych ust, zaszklone oczy wpatrujące się w jeden punkt. Jej ciało nie wykonało nawet jednego, najmniejszego drgnienia, zdawała się być ostoją spokoju, jedynie kilka drobnych łez spływało po jej mlecznych policzkach po chwili ustępując miejsca kolejnym, przepełnionych jeszcze większym bólem, jeszcze większym żalem. W środku jednak czuła jakby coś ją rozrywało, tyle emocji, uczuć, tysiące myśli kłębiących się w jej umyśle, z czego każda następna wydawała się być bardziej absurdalna od poprzedniej. ' Musiałem wyjechać, przepraszam Cię... Tommy' jedno zdanie wypisane na małej karteczce, którą wciąż kurczowo trzymała w dłoni. Jak mógł jej to zrobić, po raz kolejny. Czuła jak jej serce rozpada się na drobny pył, który nie wierzyła, że uda się jej jeszcze kiedykolwiek pozbierać w całość. Wyjechać? Tydzień, miesiąc, rok. Po raz kolejny miała żyć w tej niepewności, po raz kolejny zadręczać się tym czy w ogóle wróci, czy się do niej odezwie, da znak życia. Nie miała siły. Nie miała siły po raz następny starać się go usprawiedliwić, zrozumieć. Nie po tym wszystkim, nie po wczorajszym wieczorze, po którym była pewna, że w końcu wszystko naprawdę między nimi się układa, po którym była pewna jego. Jedno zdanie potrafiło zburzyć to wszystko na co pracowali tyle czasu w ich związku, całe zaufanie, poświęcenie. Miała już dość jego tajemnic, sekretów o których jej nie mówił. Dobrze wiedziała, że nie wyjechał bez przyczyny, że coś musiało się stać, jednak skoro on sam nie miał na tyle odwagi i zaufania by jej o tym powiedzieć postanowiła sobie odpuścić, nie dociekać, nie tym razem.

*~^^~*

Siedział na lotnisku wpatrując się w wielki zegar wiszący tuż przed nim bijąc się z myślami zaprzątającymi mu głowę. W ręku trzymał dwa bilety. Gdy bukował je dzisiaj rano automatycznie zarezerwował jeden dla niej, nie analizując zbytnio tego co robi. Oczywiste było w tamtym momencie dla niego, że poleci razem z nim. Jednak widząc ją śpiącą na kanapie, tak szczęśliwą, spokojną, zaczął zastanawiać się czy to aby na pewno dobry pomysł. Paradoksalnie nie myślał w tym momencie o sobie, logiczne dla niego było, że wolałby mieć ją przy swoim boku, już zawsze. Dokładnie wiedział, że gdyby tylko znała powód jego wyjazdu nie byłoby mowy o jego samotnym wyjeździe. Jednak dopiero wydała jej kolejny album, przyjęcie promocyjne, wywiady, prawdopodobnie trasa. Nie mógł wyrywać jej z rzeczywistości w tak ważnym dla niej momencie jej życia nie wiedząc nawet ile czasu to zajmie. I dopiero w tym momencie zdał sobie sprawę z tego, że nawet i on nie wie na jak wiele dni będzie musiał opuścić Toronto. Na ile dni będzie musiał opuścić ją, jej uśmiech, spojrzenie, głos. Jednak nie to było dla niego najgorsze. 'Nie wybaczy ci tego Quincy, nie wybaczy' westchnął cicho kiwając przecząco głową wiedząc, że będzie tego żałował. Nie darowałby sobie gdyby ją teraz stracił, była dla niego wszystkim, wszystkim czego tylko potrzebował. Cała ta sytuacja zaczęła przytłaczać go coraz bardziej. Jednak podjął już decyzję, wstał powoli kierując się na salę odpraw wyrzucając do kosza jeden z biletów. 

*~^^~*

Sala wypełniona po brzegi ludźmi, ostre światła lamp, masa jej plakatów porozwieszana na każdej ze ścian. Siedząc w pustej garderobie wpatrywała się w swoje odbicie w wielkim, oświetlonym lustrze. Myślała, że się zmieniła, myślała, że chociaż odrobinę dojrzała, wydoroślała. Widząc jednak strach w swoich oczach zdała sobie sprawę, że poza wyglądem fizycznym nic nie różni jej od tej przerażonej siedemnastolatki, którą jeszcze kilka lat temu była. Te same uczucia, te same emocji i ta sama bezsilność co tamtego wieczoru. Wtedy też wyjechał, wtedy też zostawił ją w dniu promocji wówczas jej drugiego albumu. A teraz? Nic się nie zmieniło, po raz kolejny go nie ma, po raz kolejny wszelkie zaufanie jakim go darzyła rozpłynęło się w powietrzu. A ona? A ona po raz kolejny jest sama, identycznie rozbita, słaba emocjonalnie, wręcz uzależniona. Od niego. ' Hey, za 15 minut... ' do pomieszczenia wdarł się głos Speeda, który widząc ją całą zapłakaną podszedł od razu bliżej. 'Jude, co się stało?' usiadł obok niej przekręcając krzesło na którym siedziała tak, by mógł na nią spojrzeć. Nie odpowiedziała nic, podała mu jedynie kartkę, którą znalazła dzisiaj rano. 'I to przez to?' chłopak uśmiechnął się lekko, tak jakby ucieszył się, że tylko taki jest powód jej zachowania. Spojrzała na niego jakby postradał zmysły. Wszystko zaczęło sypać się jej na głowę a on uważa, że to nic takiego? Gitarzysta widząc jej zimny wzrok, który z wyrzutem wbijał się w niego westchnął lekko łapiąc ją za dłoń. ' To jest Quincy, tajemnice są u niego na porządku dziennym. Nie możesz tak po prostu...' zaczął spokojnie jej tłumaczyć swoją reakcję jednak ona nie chciała słuchać 'Nic nie rozumiesz'  przerwała mu odsuwając się od niego i nerwowo poprawiając grzywkę. Szatyn widząc, że zaczyna już lekko histeryzować klękną przed nią ujmując jej twarz w swoje dłonie. 'Czego nie rozumiem Jude? Powiedz mi. Tego, że przez kolejny wybryk Quincy'ego popadasz w paranoję i rzucasz wszystko na co tyle pracowałaś? Jesteś cudowną, utalentowaną dziewczyną, właśnie wydałaś swój piąty album na który masa twoich fanów tyle czekała, tyle ludzi w ciebie wierzy, tyle ludzi cię kocha. Nie rób tego im, nie rób tego sobie. Nie zostawiaj tego wszystkiego dla jednej osoby, osoby, która widocznie nie jest ciebie warta.' Kilka drobnych łez zaczęło znów spływać z jej bladoróżowych policzków. Nie wiedziała co ma mu powiedzieć, wszystkie myśli i uczucia zaczęły plątać się w jej głowie, nie była w stanie zapanować nad mętlikiem, który opanował jej umysł. 'Widzimy się zaraz na scenie' dodał wychodząc zdając sobie sprawę, że i tak już nic więcej nie wskóra. Wiedziała, że ma rację, że nie może odseparować się od otaczającej jej rzeczywistości od tak zostawiając to wszystko. Nie mogła tak po prostu zostawić swojego życia uzależniając się od jednej osoby. I chociaż to był 'on', chociaż wiedziała, że nie będzie w stanie od tak wymazać go z pamięci to wiedziała, że jednak kiedyś się jej to uda, że w końcu będzie szczęśliwa będąc zależna tylko i wyłącznie od siebie nie oglądając się za siebie już nigdy więcej.

*~^^~*

Tommy siedział na werandzie wpatrując się w jeden punkt pogrążony w myślach. Zimny wiatr przeszywał jego ciało, jednak on tego nie czuł, od ostatniego czasu nie czuł niczego poza pustką, pustką, która z każdą pojedynczą sekundą powiększała się jeszcze bardziej. Minęły dwa tygodnie, dwa tygodnie bez jej spojrzenia, bez jej ust, bez jej dotyku. Nigdy nie myślał, że może aż tak mu tego brakować, że może aż tak za tym tęsknić. Gdy tylko na chwilę zamykał oczy widział ją, jej uśmiech, roześmiane oczy, tylko to go uspokajało. Wieczory były najgorsze, o ile w dzień był w stanie zaprzątać swój umysł innymi sprawami, tak teraz gdy zapadał zmrok wszystkie myśli krążyły tylko wokół niej. Często w nocy budził się szukając jej i łudząc się, że jest tuż koło niego, jednak miejsce obok było puste. Za każdym razem bolało go to tak samo, za każdym razem drobne szpileczki budziły się do życia gdy orientował się, że nie ma je w zasięgu ręki. Chwytał wtedy telefon chcąc do niej zadzwonić, chociaż by usłyszeć jej głos, cichy oddech, który potrafił go uspokoić jak nic innego. Serce toczyło wówczas walkę z umysłem o jego względy. Trzeźwe myślenie wygrywało, zawsze wygrywało zostawiając osamotnionego bruneta wpatrującego się w sufit i bijącego się ze swoimi myślami aż do rana. Może to był błąd. Może powinna być tu teraz, przy nim. Może powinni siedzieć wtuleni w siebie na drewnianej ławce trzymając się za ręce, rozmawiając spojrzeniami, gestami. Może chociaż raz powinien kierować się instynktem i nie analizować wszystkiego, po prostu zabrać ją ze sobą i nie opuszczać już nigdy, nigdy w taki sposób. Może... Wiedział jednak dobrze, że nie zrobił tego dla siebie tylko dla niej, zawsze stawiał ją na pierwszym miejscu nie patrząc na swoje uczucia, po prostu chciał ją chronić, za wszelką cenę. I nie żałował. Było jednak coś co pomału zaczęło go przerastać. Od kiedy wyjechał ona nie dzwoniła, nie pisała, nie zostawiła mu żadnej wiadomości. To nie było do niej podobne, nie było podobne do jego Jude i zaczęło go to przerażać. Starał się o tym nie myśleć, nie zadręczać i odsuwać od siebie wszelkie czarne scenariusze, które podsuwał mu umysł za każdym razem gdy ten okazał chwilę słabości znęcając się nad nim coraz bardziej. Co jeśli zapomniała? Jeśli postanowiła wymazać go ze swojej pamięci zostawiając całą ich wspólną przeszłość za sobą? Co jeśli wróci a ona będzie żyła już swoim życiem, w którym nie będzie dla niego miejsca. Może właśnie przekroczył granicę jej wytrzymałości, może coś w niej pękło. Nie wybaczy mu. A on? Nie wyobrażał sobie co miałby ze sobą zrobić, czy mógłby w ogóle funkcjonować, czy mógłby dalej być. Żyć. Nie bez niej.

*~^^~*

Nie wiedziała, czemu tu przyszła, po raz kolejny. Masa wywiadów, fotoreporterów, sesje, występny, wszystko to pochłaniało praktycznie całe dnie, jej życie stało się jednym wielkim biegiem z grafikiem i dokładnie wyliczonymi godzinami. Gdy tylko znalazła wolną chwilę zaraz pojawiało się SME czy Sadie, którzy starali się ją trochę odstresować. Wydawać by się mogło, że jest szczęśliwa. I tak było. Przy nich całkowicie odłączała się od rzeczywistości, wyłączała myślenie i po prostu żyła, śmiejąc się i żartując tak jak zawsze. I wszystko było dobrze, wszystko było w porządku póki nie wracała do domu. Cisza, przeraźliwa cisza która z dnia na dzień stawała się jeszcze bardziej uciążliwa. Nie potrafiła się tam odnaleźć, nie potrafiła znaleźć sobie miejsca, nie potrafiła zasnąć we własnym łóżku kręcąc się z boku na bok aż do samego świtu. Dlatego przyszła tutaj i chociaż też była sama to wszystkie chwile, które spędziła tu razem z nim, wszystkie wspomnienia, te tak dobre wspomnienia wracały do niej sprawiając, że to właśnie w jego mieszkaniu czuła się dobrze, czuła się jak w domu. W pomieszczeniu dalej unosił się jego zapach, który docierał do jej nozdrzy powodując delikatny uśmiech na ustach dziewczyny. Może i nie powinna tu być, chciała przecież zapomnieć, wymazać go ze swojej pamięci, zakopać wszelkie uczucia, którymi wciąż go dażyła. Lecz to nie było tak proste. Jej gitara dalej stała w rogu jego salonu, podeszła do niej przesuwając delikatnie dłonią po jej strunach. To było dokładnie to czego w tym momencie potrzebowała, muzyka. Rozsiadła się wygodnie na dywanie tuż przed kominkiem wyjmując z torebki stary notatnik, który zawsze miała przy sobie.

Słowa w jej głowie układały się jakby same, melodia, którą tworzyła uderzając powoli w strony gitary z każdą sekundą nabierała większej wyrazistości, pasji. Szary ostatnio błękit jej oczu mozolnie przybierał intensywniejszą barwę, drobne iskierki, które dawno się w nim nie pojawiały teraz powstały na nowo, była bardziej lśniące, jaśniejsze. W końcu jej wargi uchyliły się pozwalając wyzbyć się jej ciału z tych wszystkich negatywnych emocji wypełniających każdą jej najmniejszą komórkę. 


I thought that love
Was just a bus
Waiting for your damn stop to come up
Then you’re out in the cold
You feel so old
It left you there
And it stole your coat
But it’s all fine
I know I’m blind
Trusted you with my heart one time
Days are long
Nights are pain
Now I’m back in that bus in the rain 

Zamknęła oczy, wszystkie wspomnienia, wszystkie ich wspólne chwile przewijały się w jej głowie. Tęskniła za nim. Jej serce wciąż biło szybciej na samą myśl o niebieskookim brunecie, który przewrócił jej życie do góry nogami. Brakowało jej tego zadziornego uśmiechu, oczu, które tylko na nią patrzyły w taki sposób, ciepłego oddechu na jej szyi powodującego milion dreszczy przeszywających jej ciało. Pragnęła tylko żeby był, żeby był tuż koło niej. Może to za wiele. Jej powieki powoli zaczęły unosić się ku górze uwalniając łzy, które po chwili spłynęły po jej mlecznych policzkach. 

Never knew I’d love so much
Never thought my heart could crush
I lost that war
I lost that war

I left my armour back at home

Coming back with broken bones
I lost that war
I lost that war 

Przegrała. Po raz kolejny raz przegrała kierując się uczuciami, uczuciami do niego, które  doprowadziły ją do tego samego miejsca co zawsze. Zaufała mu, mimo tego wszystkiego, mimo całej 'ich' przeszłości, zaufała. Zakpił sobie z niej, najzwyczajniej w świecie zadrwił sobie z jej miłości zostawiając ją samą. Miała dość, tym razem czuła, że coś się w niej złamało, że to już koniec, koniec pewnego etapu w jej życiu. 

Wanna take my pages read them through so you can see
All my words and darkness they don’t leave no room to breath
Heartbreak’s contagious loves become my enemy
You think you can change it, but the war is changing me 

Odłożyła gitarę na bok wpatrując się w ich wspólne zdjęcie wciąż stojące na kominku. I mimo lekkiego ukłucia w sercu poczuła się silniejsza, bardziej pewna siebie. Nie miała już siły walczyć o nich, nie kiedy jego nie było stać na to samo. Spakowała resztę swoich rzeczy znajdujących się w jego mieszkaniu, będąc już na dole przystanęła na chwilę przy szklanym stoliku zostawiając na nim małe sreberko, które mimo wszystko wciąż miała przy sobie. Jedna drobna łza spłynęła po jej blodoróżanym policzku, chwytając w dłoń gitarę po prostu wyszła. Podjęła decyzję, tą piosenką pożegnała się z nim zostawiając przeszłość za sobą. Zostawiając go za sobą. 

_________________________________________________________________________
Sama nie wiem czemu pisze mi się lepiej o trzeciej nad ranem, tak czy inaczej nie mam zamiaru nic poprawiać i zostawiam to w pierwotnej wersji, mam nadzieję, że chociaż trochę się spodoba. Byłabym bardzo wdzięczną za opinię.

Uwielbiam tą piosenkę, za wykonanie, za tekst, za tą chemię ...


poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Sweet thing


Weszli do środka rozsiadając się po chwili na kanapie tuż obok Victorii i rozmawiającego z nią bruneta. 'Jesteś całkowicie pewny, że nie podmienili cię w szpitalu Quincy?' Jeamie skierował swój wzrok w stronę Tommy'ego, który słysząc to przewrócił jedynie oczami ' Czasem też mi się tak wydaje' dodał uśmiechając się w stronę dziewczyny, która po chwili zgromiła go zimnym spojrzeniem ' Eyyy, to nie z ciebie nabijali się, że masz brata pultaska' wytknęła język w jego stroną po chwili wybuchając śmiechem. 'Pultaska?' zaciekawiona Jude wtrąciła się do rozmowy wychylając się zza bruneta. ' Tak na niego mówiliśmy, jak był mały miał takie słodkie policzki... to wszystko przez te ciastka które pochłaniał całymi nocami' odpowiedziała jej wciąż z wielkim uśmiechem malującym się na jej twarzy. 'Wcale nie' chłopak starał się jakoś wyplątać, jednak widząc je obie pochłonięte dalszą rozmową nawet nie zwracające na niego uwagi odpuścił sobie. Jego wzrok przykuł Peagen, który siedząc przed kominkiem wraz z SME palił różnego rodzaju kadzidełka. 'A teraz masz to' skierował w stronę nie do końca trzeźwego już Wally'ego dymiący się przedmiot. 'Ty serio, to działa' odpowiedział mu basista zamykając oczy i zaciągając się zapachem, który przyprawiał go o niemały zawrót głowy 'Koleś, trzymaj, teraz ty' oddał po chwili kadzidełko wpatrującemu się w niego perkusiście, który przybrał poważną minę również zamykając oczy 'I co?' zaczął dopytywać się zniecierpliwiony Wally, gdy jego kolega nie reagował 'Nie dobrze mi' Kail nagle zerwał się z podłogi i pobiegł w stronę łazienki 'Ehh, ta dzisiejsza młodzież' Peagen pokiwał lekko przecząco głową śmiejąc się pod nosem. 

*~^^~*

Kolejne trzy tygodnie Jude spędziła w studio, nagrywając i miksując wraz z Tommy'm i SME ostatnie kawałki do jej nowej płyty. Praca nad jej kolejnym albumem pochłonęła ich zupełnie, często opuszczali studio grubo po północy otrząsając się dopiero, gdy któreś z nich spojrzało na zegarek. Jednak nikomu z nich to nie przeszkadzało, kubek gorącej kawy, chińszczyzna na wynos, można by powiedzieć, że tylko tyle potrzebowali. W studio czas się jakby się dla nich nie liczył, zatracali się całkowicie w tym co robili, w tym co tworzyli. W tym co tworzyli razem. Każda kolejna piosenka, melodia, nuta. Wszystko miało w sobie coś magicznego, coś wyjątkowego, specyficznego. Poza studiem większość wolnego czasu Jude spędzała u Tommy'ego. Nigdy nie rozmawiali o wspólnym mieszkaniu, żadne z nich o tym w ten sposób nie myślało, nigdy jej tego nie zaproponował. Jednak półka, którą opróżnił w jego szafie specjalnie dla niej, szczoteczka, która pojawiła się w łazience tuż koło jego, gitara, która częściej stała w rogu jego pokoju niż w jej własnym sprawiała, że czuła się jak u siebie, że czuła się jak w domu. Wychodząc z wytwórni Tommy zawsze chwytał jej drobną dłoń kierując się w stronę jego samochodu. Któregoś dnia podarował jej klucze od jego mieszkania, z przywieszonym małym, srebrnym breloczkiem w kształcie gitary, który wywołał szczery uśmiech na ustach dziewczyny. Niczego więcej nie potrzebował, niczego i nikogo więcej niż jej. Uwielbiał, gdy biegała po pokoju w samym ręczniku szukając jej poprzecieranych jeansów, gdy w potarganych włosach i jego podkoszulku, którego używała jako koszuli nocnej śpiewała przed lustrem myjąc rano zęby. Lubił nawet jej przypaloną jajecznicę, którą serwowała mu raz na jakiś czas na śniadanie, tosty z dżemem, który zawsze rozsmarowywała w kształcie uśmiechniętej buźki. Zaparzając rano wodę na kawę z szafki odruchowo wyciągał dwa kubki, nawet gdy nie zostawała na noc. Nigdy nie spodziewał się, że będzie w stanie przyzwyczaić się do kogoś aż tak bardzo. Stała się częścią jego życia szybciej, niż był w stanie zauważyć i uśmiechał się lekko pod nosem nie dowierzając jak wiele w jego życiu zmieniła, jak bardzo go zmieniła. Fakt, zdarzały się im drobne sprzeczki, jednak przy tak upartych i ciężkich charakterach, jakie oboje posiadali to było nieuniknione. Raz po jednej z ich kłótni wściekła wróciła do domu z myślami kłębiącymi się w jej głowie sądząc, że to nie dla niej, że to zbyt duża zmiana. Jednak telefon o trzeciej w nocy , który zmusił ją do podejścia to okna i zobaczenia go opartego o samochód stający na jej podjeździe całkowicie zmienił jej podejście. I chociaż czasami miała dość czekania aż zwolni łazienkę, czy masy torebek po herbacie, które zostawiał praktycznie wszędzie gdzie się dało i które swoją drogą doprowadzały ją do szału, to kochała go. Kochała go jak nikogo innego i już dawno nie czuła się tak szczęśliwa. Budząc się w jego ramionach, robiąc razem zakupy, jedząc kolacje. Kilka tak prostych i banalnych na pozór rzeczy. Jednak to właśnie one tworzyły tą całość, to właśnie on był tym elementem, którego szukała od dłuższego czasu, wypełniał tą drobną, ale jak wiele znaczącą pustkę w jej układance, w jej życiu. 

*~^^~*

Siedzieli przy konsoli śmiejąc się i miksując ostatni kawałek. Całe to zmęczenie związane z przesiadywaniem do późnych godzin w studio, które zaczęło im się już ostatnio udzielać, w tym momencie przyćmiła ekscytacja, która przepełniała ich od środka. ' A więc, oto twój oficjalny, piąty album supergwiazdo' Tommy z delikatnym uśmiechem na ustach skierował w stronę dziewczyny mieniący się przedmiot, który w mgnieniu oka wyrwała mu z ręki ' Nie wierzę, że to już koniec ' rzuciła mu się na szyję przytulając go do siebie najmocniej jak tylko mogła ' Koniec pewnego etapu, hmm? ' odpowiedział jej wciąż nie wypuszczając jej z objęć ' A raczej początek nowego ' jej ciepłe, pełne emocji spojrzenie przeszyło go na wskroś. Piąty album? Oboje do końca nie dowierzali w to, ile czasu już minęło, ile piosenek już nagrali i jak bardzo się zmienili od czasu, gdy pierwszy raz weszli razem do studia. ' Czas świętować Harrison, co byś chciała dzisiaj robić? ' zapytał poprawiając kosmyki grzywki niesfornie opadające jej na twarz. 'Jutro jest impreza promocyjna, dzisiaj wystarczy mi tylko kominek, wino, muzyka...' uśmiechnęła się lekko przeczesując dłonią jego ciemne włosy ' ... no i ty ' dokończyła odrobinę ciszej zagryzając delikatnie dolną wargę i przybliżając swoją twarz do bruneta' Yhmmm' wymruczał nie czekając już ani sekundy dłużej i zatapiając swoje usta w jej delikatnych wargach. ' Boże, a wy znowu ' do pomieszczenia wdarł się zniechęcony głos Speeda, który z szampanem w ręku wkroczył do studia. ' Dude, nie obchodzi mnie co robicie, Lord Squinty Frown będzie musiał trochę poczekać, bo porywam cię na dwie godziny'. Jude chciała coś odpowiedzieć, jednak gdy szatyn to zauważył od razu jej przerwał ' A spróbuj powiedzieć nie' zaczął poważnym tonem, który wywołał głośny śmiech dziewczyny ' Nie śmiej się' dodał jeszcze poważniej przybierając groźną minę, na co blondynka pokiwała jedynie przecząco głową dalej uśmiechając się pod nosem. 'Będę około 20' dodała w stronę bruneta wychodząc z gitarzystą. 

*~^^~*

Na dworze było już całkiem ciemno, gdy zaparkowała pod domem Tommy'ego. Miała być odrobinę wczęśniej, jednak z SME straciła poczucie czasu. Weszła do środka kładąc na blacie torebkę i ruszając w stronę salonu. ' O, już jesteś ' brunet odwrócił się w stronę dziewczyny stawiając na stoliku butelkę czerwonego wina. Na twarzy blondynki pojawił się wielki uśmiech widząc masę zapalonych świeczek porozstawianych w całym pomieszczeniu i słysząc delikatne dźwięki ballady płynące z gramofonu. Rozsiadła się po chwili wygodnie na kanapie tuż koło Tommy'ego, który podał jej po chwili lampkę wina. ' Mówiłam już, że cię uwielbiam?' wyszeptała posyłając brunetowi ciepłe spojrzenie ' No może z kilka razy ' odparł z zadziornym uśmiechem przypatrując się dziewczynie, na co ona uderzyła go w ramię śmiejąc się cicho.' Jak tam było z chłopakami?' spytał opierając się wygodnie o kanapę ' Jak to z SME, z nimi nie można się nudzić. Pojechaliśmy do starego studio i...' przerwała wpatrując się uważnie w jeden punkt ' I ?' dopytywał z zaciekawieniem widząc skupioną minę dziewczyny 'Cholera, całkiem zapomniałam' odpowiedziała mu podrywając się momentalnie z kanapy i ruszając w stronę kuchni ' Zapomniałaś co robiłaś godzinę temu?' zapytał rozbawiony patrząc na dziewczynę, która wysypała całą zawartość swojej torebki na blat. ' Jest! ' krzyknęła nagle bez zbędnych wyjaśnień wracając do chłopaka. 'Co to?' jego uwagę przykuła gruba koperta, którą Jude trzymała w ręku. 'Prezent od twojej siostry, kompletnie o nim zapomniałam'  odpowiedziała siadając tuż koło niego ' Dobra mam ' dodała, gdy tylko udało się jej otworzyć paczkę. Po chwili z wielkim uśmiechem na ustach i lśniącymi iskierkami w oczach wyjęła jego zawartość, na co brunet zareagował całkiem odwrotnie ukrywając twarz w dłoniach 'Nie wierzę, że to zrobiła, nie wierzę' dodał cicho kiwając przecząco głową, wciąż nie patrząc na dziewczynę. ' Daj spokój Tommy, są urocze ' śmiała się pod nosem przeglądając kolejne zdjęcia z jego dzieciństwa ' Tak nabijaj się dalej ' dodał z przekąsem po chwili sam wybuchając śmiechem, gdy spojrzał na fotografię, którą w tej chwili trzymała dziewczyna 'Faktycznie miałem pulchne policzki'  przysiadł się bliżej dziewczyny ' I w dodatku byłeś szczerbaty' uśmiech nie schodził z jej twarzy ' To lepsze od mini kolejki górskiej ' dodała rozbawiona przeglądając kolejne zdjęcia. Następne dwie godziny spędzili na ich oglądaniu, Tommy opowiadał jej historie ze swojego dzieciństwa, których ona słuchała z zaciekawieniem. Oboje właśnie tego w tej chwili potrzebowali, odrobiny odskoczni od biegu, który ostatnio zdominował ich życie, ale także i masy śmiechu, które te fotografie wywołały na ich ustach. ' To już chyba ostatnie' dodała odkładając kopertę na szklany stolik stojący tuż koło kanapy. 'No i cale szczęście' odparł cicho śmiejąc się i przyciągając ją do siebie bliżej. W pomieszczeniu zapadła cisza, Tommy delikatnie przeczesywał kosmyki jej włosów, a ona z kolei zaczęła gładzić i bawić się jego drugą dłonią. Oboje zatopili się całkowicie w swoich myślach odrywając się na chwilę od rzeczywistości. Ten wieczór był kolejnym małym krokiem, który zbliżył ich do siebie jeszcze bardziej, który pozwolił im poznać siebie bliżej. ' Nawet nie masz pojęcia ile to dla mnie znaczy, to że w końcu możemy rozmawiać o wszystkim, to, że nie mamy przed sobą żadnych tajemnic.' Jude podniosła się powoli wbijając lazur swoich oczu w bruneta z tymi iskierkami, które pojawiały się za każdym razem gdy na niego patrzyła ' Nawet nie wiesz jak dobrze mi tutaj, jak dobrze mi z tobą' dodała po chwili odrobinę ciszej, tak jakby chciała, by tylko on to usłyszał. Nie wiedział co ma jej odpowiedzieć, nigdy nie był z nikim na tyle blisko, by móc aż tak swobodnie mówić o swoich uczuciach, nikt nigdy kilkoma prostymi słowami nie sprawił, że poczuł się aż tak ważny, tak potrzebny, nie poczuł się nigdy przez kogoś tak ... kochany. Ujął delikatnie swoimi dłońmi jej twarz wpatrując się w błękit jej oczu jak zahipnotyzowany ' Kocham cię ' tylko tyle i aż tyle potrafił wyszeptać opierając swoje czoło o jej. I chociaż mówił jej już to nie raz, to dopiero teraz tak naprawdę zdał sobie sprawę z tego jak wielkim uczuciem ją darzy, to z nią widział swoją przyszłość, to ją chciał mieć u swojego boku już zawsze. 

*~^^~*

Zimne krople deszczu coraz usilniej uderzały w szybę okna, co doprowadziło do tego, że drobna blondynka leżącą na kanapie w salonie uniosła swoje powieki. Na jej twarzy od razu pojawił się delikatny uśmiech, gdy tylko zaczęła wspominać wczorajszy wieczór, noc... Uniosła się i po chwili okrywając ciało szczelnie kocem usiadła na kanapie. 'Tommy?' zwróciła swój wzrok w stronę kuchni sądząc, że pewnie właśnie zaparza kawę. Jednak w domu panowała absolutna cisza, jedynie krople deszczu monotonnie wystukiwały ten sam rytm. Po chwili lekko zdezorientowana zauważyła małą karteczkę leżącą na stoliku obok. Wzięła ją niepewnie do ręki, przez chwilę myślała, że to może tylko głupi żart, jednak pustka, która ją otaczała uświadomiła jej, że tak nie jest. Kilka łez zaczęło zataczać skomplikowaną ścieżką wzdłuż jej różanych od emocji policzków. 

________________________________________________________________________
Przepraszam, że dawno nie pisałam, ale dopadł mnie brak weny, co zresztą widać po tym poście. Mam jednak nadzieję, że udało mi się chociaż trochę oddać emocje, które chciałam ukazać. 
A co do grafiki to jestem w tym całkowicie beznadziejna, dlatego na blogu panuje taka prostota :D

Sweet Thing -Lazy Susan

czwartek, 26 lipca 2012

Coming back to life


Na zewnątrz mozolnie zapadał zmrok, gdy na farmę Harrison’ów zaczęli zjeżdżać się goście. ‘Wszystkiego najlepszego Jude!’ w drzwiach pojawiło się SME wraz z Jeamiem, którzy nie czekając na reakcję blondynki weszli do środka wpatrując się w nią z wyraźnym zadowoleniem na ich twarzach, na co dziewczyna odpowiedziała im jedynie pytającym spojrzeniem. Przerażało ją trochę to rozradowanie bijące od chłopaków, w jej głowie zaczęły pojawiać się dziwne wizje, które przerwał tuż po chwili Wally ‘Jeamie pokazał nam twoją kartkę z dzieciństwa, no więc gwiazdą rocka już zostałaś’ zaczął basista, ‘16-nastkę miałaś jaką miałaś, ale dzisiaj to nadrobimy’ dodał pewnie Kail, ‘Byliśmy razem, także idealny pocałunek też masz zaliczony’ Speed uśmiechnął się zadziornie, ‘A więc zostało tylko to’ Jeamie podał dziewczynie białą kopertę, a jego kąciki ust uniosły się ku górze w ogromnym uśmiechu. Spoglądała na nią przez chwilę dalej nie wiedząc, o co może im chodzić i co kryje w środku. Widząc jednak szerokie uśmiechy malujące się na twarzach chłopaków i lekką ekscytację w ich oczach zaczęła pośpiesznie ją otwierać, wyjmując z niej po chwili niewielkie zdjęcie ‘Kolejka górska?’ spojrzała na nich jakby postradali zmysły, jednak oni dalej się uśmiechali ‘Największa jaka weszła ci do ogórka’ dodał po chwili dumnie gitarzysta. ‘Jeszcze raz wszystkiego najlepszego Jude’ cała czwórka rzuciła się na dziewczynę mocno ją ściskając ‘Jesteście niemożliwi’ zaczęła kiwając przecząco głową, gdy tylko wypuścili ją ze swoich objęć ‘Ale za to was uwielbiam, dziękuję’ obdarowała ich ciepłym spojrzeniem i przytuliła jeszcze raz każdego z osobna. Zdała sobie sprawę, że oni chyba nigdy nie przestaną jej zadziwiać, byli jedyni w swoim rodzaju, wyjątkowi. Po chwili poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu, odwróciła się gwałtownie ‘Victoria, cieszę się, że przyszłaś’ jej oczom ukazała się siostra Tommy’ego, która po chwili składając jej życzenia podarowała jej butelkę czerwonego wina. ‘Mam dla ciebie coś jeszcze’ uśmiechnęła się podstępnie szperając w swojej torebce, po chwili wyjmując z niej grubą kopertę i kierując ją w stronę solenizantki. ‘Kolejna?’ blondynka spojrzała na nią z zaciekawieniem, chciała ją otworzyć, jednak brunetka przerwała jej ‘Nie teraz, może ci to zająć trochę czasu’ roześmiała się ‘Ale spodoba ci się, na pewno’ dodała tajemniczo już trochę poważniej, ‘Wszystkiego najlepszego’.

*~^^~*

 Pomieszczenie wypełniły delikatne dźwięki ballady, Jude poruszała się w rytm muzyki wtulona w bruneta, pogrążona całkowicie w melodii wypływającej z odtwarzacza. Uwielbiała być tak blisko niego, czuć jego zapach w swoich nozdrzach, silne dłonie oplatające jej talię, w jego ramionach czuła się najbezpieczniej, mogłaby ich już nigdy nie opuszczać. ‘Czas na mój prezent’ wyszeptał ze znikomym uśmiechem pociągając ją za rękę w kąt salonu, gdy tylko piosenka dobiegła końca. ‘Tommy dałeś mi i tak wystarczająco dużo, nie musiałeś’ obdarowała go ciepłym spojrzeniem, tak naprawdę wystarczała jej jego obecność, nie potrzebowała w tej chwili niczego więcej. ‘To nic takiego’ wymamrotał przeszukując kieszenie swojej marynarki ‘Tylko nie kolejna koperta’ dziewczyna roześmiała się cicho ‘Nie’ dodał, gdy w końcu znalazł to, czego szukał. ‘Wszystkiego najlepszego’ skierował w jej stronę płytę z lekką niepewnością malującą się na jego twarzy. ‘Co to?’ dziewczyna spojrzała się na niego pytająco, ciekawość zżerała ją od środka. ‘To jest… Piosenka. Napisałem ją gdy wyjechałaś, nie wiem czy powinienem… Chciałaś czegoś mojego. Więc proszę ‘ Unikał jej wzorku, tak jakby do końca nie chciał by ją przesłuchała, sam nie miał zamiaru wracać do niej już nigdy więcej. Ona z kolei nie wiedziała, co ma mu odpowiedzieć, czego ma się spodziewać. Widziała tą niepewność, ten lekki strach w jego lazurowych tęczówkach, który przyprawiał ją o dreszcze, nienawidziła go. Po chwili jednak bez większego zastanowienia przybliżyła się do bruneta wtulając się w niego ‘Dziękuję Tommy’ wyszeptała mu wprost do ucha dalej nie wypuszczając go z objęcia. Wiedziała, że nie jest to dla niego łatwe, ile go to kosztuje. Odsunęła się od niego nieznacznie obejmując dłońmi jego twarz, tak by w końcu na nią spojrzał. Znowu ten speszony wyraz twarzy, znowu mglisty lazur jego oczu. ‘Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy Tommy’ obdarowała go najczulszym spojrzeniem, na jaki tylko było ją stać gładząc delikatnie jego policzki. Kąciki jego ust zaczęły pomału unosić się ku górze ukazując ten tak dobrze jej znany uśmiech, uśmiech zarezerwowany wyłącznie dla niej. Nie czekała już ani chwili, zatopiła swoje usta w jego wargach, chciała mu się odwdzięczyć, odwdzięczyć jak tylko mogła.

Kolejne godziny mijały raczej zwyczajnie, Karma jak zwykle na zmianę sprzeczała się ze Speedem, by za chwilę się z nim pogodzić, reszta SME, już nie całkiem trzeźwa, biegała po całym domu co chwile wymyślając jakieś nowe ‘atrakcje’ dla całej reszty, Sadie i Kwest spędzali praktycznie cały czas sami ze sobą tańcząc, czy też rozmawiając. Jeamie żartował z Victorią, świetnie się dogadywali, przez co brunet zaczął wątpić w jej spokrewnienie z ‘Małym Tommym Q’. Peagan przeglądał stare płyty Stuarta, które ten zostawił na farmie dawno temu. Z kolei Jude i Tommy siedzieli wtuleni w siebie na kanapie bawiąc się swoimi dłońmi niczym para licealistów, szepcząc sobie co chwilę coś do ucha, czy obdarowując się niewinnymi pocałunkami. Cieszyli się sobą nawzajem tak jak tylko mogli.

*~^^~*

Trzecia nad ranem, Jude wyszła na taras siadając na drewnianej ławeczce przykrywając się grubym kocem. Chłodny wiatr rozwiewał blond kosmyki jej włosów, policzki przybrały blado różany kolor. Założyła słuchawki na uszy wpatrując się w wyświetlacz swojej MP4, nie była do końca przekonana, czy aby na pewno chce to usłyszeć, jakiś cichy głos w środku podpowiadał jej żeby tego nie robiła, że to nieodpowiedni czas. Po chwili jednak drżącą dłonią wcisnęła przycisk play, opierając się wygodnie o ławkę, z niepokojem czekając na pierwsze dźwięki. Gdy tylko po chwili usłyszała melodię, a wkrótce jego głos jej serce od razu zaczęło bić szybciej, miała wrażenie, że jej całe ciało automatycznie zaczęło pulsować wraz z nim, zamknęła powieki zagłębiając się całkowicie w melodii.

 Where were you when I was burned and broken
While the days slipped by from my window watching
Where were you when I was hurt and I was helpless
Because the things you say and the things you do surround me
While you were hanging yourself on someone else's words
Dying to believe in what you heard
I was staring straight into the shining Sun

Jego glos, jego lodowaty głos przeszywał jej ciało na wskroś. Nigdy taki nie był, nigdy przedtem nie czuła takiego chłodu bijącego z jego słów. Słów, które wcale nie bolały jej mniej. Z każdym pojedynczym wersem czuła się coraz gorzej, drobne szpileczki, o których już dawno zapomniała nagle przebudziły się by móc znowu poznęcać się nad jej sercem. Powieki powolnie zaczęły unosić się ku górze ukazując zaszklony błękit jej tęczówek, kilka drobnych łez spłynęło po jej bladych policzkach, aby tuż po chwili ustąpić miejsca następnym. Wpatrywała się uparcie w jeden punkt, w zachmurzone niebo, przez które gdzieniegdzie przedzierały się drobne gwiazdy. Jednak nawet one w tym momencie lśniły słabiej, wszystko jakby straciło swoją wyrazistość.

Lost in thought and lost in time
While the seeds of life and the seeds of change were planted
Outside the rain fell dark and slow
While I pondered on this dangerous but irresistible pastime

Wyglądała jakby ktoś ją zahipnotyzował, nie wykonała żadnego ruchu, najmniejszego drgnienia. Wydawać by się mogło, że nawet nie oddycha, przypominała porcelanową lalkę, którą ktoś pozbawił duszy. I tak właśnie się czuła. Dokładnie tak. Jak mogła mu to zrobić? Jak mogła tak po prostu odrzucić to wszystko czym ją obdarzył, to co dla niej poświęcił, to, że zmienił się tylko i wyłącznie dla niej. Nie mogła przestać analizować kolejnych zdań docierających do jej zmysłów, nie była w stanie ignorować jego głosu, którego ton bolał ją z każdym słowem tak samo, z każdym słowem tak samo intensywnie.

I took a heavenly ride through our silenie

Wyłączyła się całkowicie od otaczającego ją świata, nie spostrzegła nawet jego, przysiadł się do dziewczyny wpatrując się w nią z wyraźnym zmartwieniem malującym się na jego twarzy. ‘Jude’ dotknął delikatnie jej ramienia, nie chciał jej wystraszyć, jednak mimo wszystko dziewczyna wzdrygnęła lekko gwałtownie odwracając głowę w jego stronę, zdejmując słuchawki. Jej oczy. Głęboki błękit jakby poszarzał, iskierki, które dodawały im tej niezwykłości nagle zgasły, nie było w nich nic z jego ukochanej. Skierował swój wzrok w stronę odtwarzacza, który kurczowo ściskała w swojej dłoni, na wyświetlaczu przesuwał się wciąż napis ‘Coming Back To Life’. Spuścił głowę nie wiedząc od czego ma zacząć, co mógłby jej w ogóle powiedzieć. ‘Jude, ja nie chciałem…’ zaczął niepewnie starając się dobrać odpowiednio słowa ‘Przestań Tommy, przestań…Naprawdę nie miałam zamiaru cię skrzywdzić, wiem, że to tylko i wyłącznie moja wina, wiem…’ łkała nie mogąc opanować drżącego od emocji głosu. Widząc co się z nią dzieje przyciągnął ją momentalnie do siebie przytulając z całej siły ‘Jude przestań, błagam’ wyszeptał ocierając drobne łzy, które wciąż zataczały skomplikowane ścieżki po jej policzkach. Tego właśnie się obawiał, obawiał się jej reakcji, nie chciał by przez niego cierpiała, każda pojedyncza łza sprawiała, że czuł się jeszcze gorzej. Wyzywał się w myślach od kretynów, mógł przecież tego uniknąć, dać sobie z tym spokój ‘ Kochanie dałem ci tą piosenkę bo wiedziałem, że ci na tym zależało, w żaden sposób nie chciałem cię tym zranić, przepraszam…’ wciąż szeptał gładząc delikatnie jej ramię i włosy, chciał by choć trochę się uspokoiła. ‘Przepraszasz mnie?’ oderwała się od niego śmiejąc się nerwowo. ‘Przecież to ja cię zostawiłam, to ja oddaliłam się od ciebie o tysiące kilometrów porzucając to co było między nami, marnując to wszystko’ kiwała przecząco głową nawet na niego nie patrząc, cała dygotała. Tommy wstał po chwili klękając tuż przed nią obejmując delikatnie jej twarz swoimi dłońmi tak, by w końcu na niego spojrzała. ‘To już za nami. Ważne, że jesteś teraz tutaj. Jesteś tutaj ze mną. Tylko to się liczy Jude, tylko to’ wypowiedział prawie bezdźwięcznie tak jakby chciał, by tylko ona to usłyszała, jego oczy wbiły się w jej błękit z takim ciepłem, z czymś, co posiadał jedynie on, z czymś, co powodowało, że jej serce od razu biło szybciej, a na jej twarzy pojawił się mimowolnie uśmiech. ‘No wreszcie’ odpowiedział jej tym samym opierając po chwili swoje czoło o jej, chwytając jej dłonie‘Kocham cię’ wyszeptał ocierając delikatnie swoim nosem o jej nos, co wywołało cichy śmiech dziewczyny ‘Ja ciebie też Tommy, ja ciebie też’ brunet wstał przyciągając ją do siebie ‘Wracajmy, jesteś zmarznięta’ oplótł jej wąską talię swoją ręką ruszając w kierunku wejścia, jednak ona przed samymi drzwiami przystanęła obracając go w swoją stronę. Spojrzał na nią niepewnie ‘Ta piosenka… jest cudowna’ posłała mu ciepłe spojrzenie, na co on odpowiedział jej jedynie delikatnym uśmiechem, po czym oboje weszli do środka. Nie kłamała. Była cudowna. Mimo iż nie było jej łatwo jej wysłuchać, to dobrze zdawała sobie sprawę, że naprawdę była niesamowita, te wszystkie emocje, ta energia czyniła ją czymś nieprzeciętnym, czymś wyjątkowym. I mimo wszystko była mu wdzięczna za to, że nie bał się jej pokazać, za to, że odkrył przed nią swoje uczucia. To było dla niej najcenniejsze.


‘And headed straight . . . into the shining sun’

_________________________________________________________________________
 Wróciłam, także kolejne części powinny pojawiać się już częściej. Mam nadzieję, że się spodoba, miłego czytania :)

Piosenka Pink Floyd - Coming back to life


piątek, 20 lipca 2012

A little bit


Zapukała lekko w wielkie, drewniane drzwi. Promienie słońca padały na jej mleczną cerę rażąc ją delikatnie w oczy. Nikt nie otwierał. Nacisnęła więc stanowczo klamkę wchodząc do mieszkania. ‘Tommy, jesteś tu?’ rozejrzała się dookoła kładąc beżową torebkę na kuchenny blat, tuż obok pustego kubka po kawie. Cisza. Ruszyła więc w stronę salonu, chłopak leżał wygodnie na kanapie, wsłuchując się w muzykę płynącą z odtwarzacza. Gdy tylko usłyszał jej kroki odwrócił gwałtownie głowę wpatrując się dziewczynę. ‘Jude?’ posłał jej delikatny uśmiech, natomiast ona pośpiesznie podeszła do niego obejmując go od tyłu i całując w policzek ‘Miałeś rację’ wyszeptała wprost do jego ucha z wyraźną radością w jej głosie. ‘Ja zawsze mam rację Harrison’ odpowiedział jej z zadziornym uśmiechem na ustach przyciągając ją tak, by usiadła obok niego. ‘A tak naprawdę, o co chodzi?’ spojrzał się na nią pytająco, nie do końca rozumiejąc, o czym mówi. Widział wyraźną zmianę w jej zachowaniu, gestach, była zupełnie inną dziewczyną niż jeszcze wczoraj wieczorem. ‘Rozmawiałam z Jeamiem, wszystko sobie wyjaśniliśmy’ uśmiechnęła się szeroko kierując swój wzrok z widoczną wdzięcznością w stronę chłopaka. ‘Mówiłem’ odgarnął delikatnie blond grzywkę opadającą jej na twarz. W końcu zobaczył te radosne oczy, kąciki jej ust praktycznie cały czas unoszące się ku górze. Tego właśnie chciał, tych cudownych iskierek mieniących się w błękicie jej tęczówek.‘ A tak w ogóle Quincy już chyba czas wstawać?’ zaczęła się z nim przekomarzać odkładając na bok koc, którym jeszcze przed chwilą był przykryty brunet. ‘Jest sobota’ odpowiedział z lekkim oburzeniem, jakby to było dla niego normalne, sięgając z powrotem w stronę okrycia. ‘Tak. Godzina 13.’ wytknęła język w jego stronę wyrywając mu przedmiot z ręki, ignorując jego podirytowane spojrzenie. ‘Przeginasz Harrison’ uśmiechnął się szeroko przyciągając dziewczynę do siebie tak, że ich twarze praktycznie się ze sobą stykały. ‘A tak w ogóle, co z moimi podziękowaniami?’ wyszeptał muskając ustami jej gładką szyję. Dobrze wiedział, że to uwielbia, za każdym razem, gdy był tak blisko jej ciało przechodziły delikatne dreszcze, a na jej skórze pojawiała się gęsia skórka. Zamknęła oczy przygryzając lekko dolną wargę, jej dłoń powędrowała w kierunku włosów bruneta zatapiając się w nich, gdy tylko jego usta zaczęły zataczać skomplikowaną ścieżkę wzdłuż jej obojczyka. ‘Wieczorem’ odepchnęła go niespodziewanie z wyraźną niechęcią malującą się na jej twarzy. ‘Teraz jedziemy na wycieczkę, ubieraj się’ wstała poprawiając bluzkę i przeczesując dłonią kosmyki włosów. Tommy spojrzał się na nią błagalnie z lekkim wyrzutem w oczach, jednak widząc jej zawziętą minę zdał sobie sprawę, że i tak nie wygra. ’W porządku, daj mi 20 minut’ przewrócił oczami i ruszył w kierunku łazienki.

*~^^~*

Gałęzie drzew mozolnie bujały się pod wpływem wiatru, a ciepłe promienie słońca przedzierały się pomiędzy nimi. Oboje uwielbiali to miejsce, tylko tutaj mogli wyłączyć się od całego świata, ciesząc się sobą nawzajem. Jedynie tutaj nie musieli chować się przed błyskiem fleszy, tłumem paparazzi uganiającym się za nimi. Był to ich mały azyl, miejsce, o którego istnieniu wiedzieli tylko oni.

It's only gonna get happenin'
Cause I got one foot in your door


Zaczęła cicho nucić rozsiadając się wygodnie na kocu, zerkając ukradkiem na bruneta, który wziął do ręki gitarę starając się naśladować melodię, która przed chwilą wypłynęła z jej ust.

And when you told me you love me
I love you more, yeah I love you more

Zapisała kolejne słowa w swoim starym notatniku, notatniku, który dostała od niego po wydaniu jej drugiej płyty. Tyle wspomnień, tyle wydarzeń, tak wiele się między nimi zmieniło od tamtego czasu. Tommy wpatrywał się w nią z lekkim uśmiechem na ustach, gdy tworzyli przenosili się jakby do innego świata, do ich świata do którego nikt inny nie miał wstępu.

Cause all I ever needed was a little bit of lovin'
Yeah, a little bit of lovin' goes a long way
All I ever needed was a little bit of lovin'
Yeah, a little bit of lovin' goes a long way

Tym razem to on dodał od siebie kolejne wersy piosenki, po których na twarzy dziewczyny pojawił się wielki uśmiech. Tylko ze sobą mogli tworzyć uzupełniając się nawzajem, bez żadnych poprawek, bez zbędnego analizowania. Słowa, które wydobywały się z ich ust były jakby czymś naturalnym, ta chemia, która pomiędzy nimi była… nie byliby w stanie odtworzyć jej z nikim innym.

It's only gonna get crazy
If you let me get get away
Cause when you call me your baby
It's all okay!

Chłopak dalej delikatnie uderzał o struny wpatrując się w nią uważnie, gdy śpiewała wyglądała jeszcze cudowniej niż zawsze, ta energia, te emocje. Nie mógł oderwać od niej wzroku, nie był w stanie kontrolować swojego spojrzenia, spojrzenia przepełnionego tak wielkim uczuciem, spojrzenia zarezerwowanego wyłącznie dla niej.

It's only gonna get messy
If you ain't got dirt on your floor
And when you told me you want me

I want you more, yeah I want you more

Dokończył. ‘Widzę, że ostatnio wena cię nie opuszcza’ odłożył gitarę na bok siadając na kocu tuż koło blondynki. ‘Mam sporo inspiracji’ uśmiechnęła się zalotnie opierając swoją głowę o jego tors. ‘Tommy…’ zaczęła z lekką niepewnością głosie ‘Yhmm’ spojrzał się na nią pytająco przyciągając ją do siebie jeszcze bliżej ‘Dlaczego nie tworzysz? To znaczy, dlaczego nie tworzysz czegoś własnego?’ spuściła wzrok odrywając się od bruneta, nie była pewna jak zareaguje. Ostatnia rozmowa o jego niedokończonym albumie skończyła się kłótnią, jednak ona w niego wierzyła, chciała, żeby w końcu wyszedł z tej skorupy, w której się usilnie chowa, by w końcu pokazał innym, na co go stać. A wiedziała, że jest go stać na wiele, na wiele więcej. ‘To jeszcze nie czas Jude’ odpowiedział jej spokojnie ‘Taa’ westchnęła przewracając oczami, zawsze tak było, zawsze ‘to jeszcze nie był ten czas’. ‘Jude, zrozum. Na razie tego nie potrzebuję, nie chcę robić niczego na siłę’ uniósł jej podbródek tak, by w końcu na niego spojrzała. ‘Wystarcza mi tworzenie muzyki z tobą’ obdarował ją ciepłym spojrzeniem, a jej kąciki ust podobnie jak i jego uniosły się do góry w delikatnym uśmiechu. Może miał rację, może nie był jeszcze gotowy. Miała jednak cichą nadzieję, że kiedyś się to zmieni, że kiedyś to ona będzie jego wsparciem tak, jak teraz on jest jej. ‘Wracajmy, robi się chłodno’.

*~^^~*

Jej powieki uniosły się powoli ku górze ukazując błękit jej tęczówek. Odwróciła się delikatnie na bok chcąc wtulić się w Tommy’ego, jednak jego miejsce było puste. Zaskoczyło ją to, zawsze był obok, nawet jeśli wstawał wcześniej najzwyczajniej w świecie leżał tuż obok niej czekając aż i ona się obudzi, gładząc delikatnie jej włosy, ramiona. Podniosła się więc owijając pościelą i rozglądając się po pokoju za jego koszulą, którą po chwili znalazła na podłodze tuż koło łóżka. Narzuciła ją na siebie i zapinając malutkie guziki schodziła po starych, drewnianych schodach, gdy nagle wpadła w lekkie osłupienie. ‘Boże Tommy, oszalałeś?’ spojrzała na bruneta stojącego przy blacie umorusanego w mące, podobnie zresztą jak i cała kuchnia. ‘Tak. Na twoim punkcie’ uśmiechał się szeroko i na chwilę przez głowę dziewczyny przeszła myśl, że chyba naprawdę postradał zmysły. Widząc jej wściekłą minę wyraźnie oczekującą wyjaśnień roześmiał się cicho. Uwielbiał, gdy się złościła, jej policzki przebierały wtedy jasno różany kolor. ‘Wszystkiego najlepszego Big Eyes’ przysunął w jej stronę mały tort w kształcie litery J z wyraźną dumą malującą się na jego twarzy. Z kolei ona zdawała się jakby być w innym świecie, zapatrzona w blat zatopiła się we własnych myślach. Mówi się, że szczęśliwi czasu nie liczą, ale jak mogła zapomnieć o własnych urodzinach? Przy nim czas jakby stawał w miejscu. Nie zwracała zbytnio uwagi na minuty, godziny, dni. ‘Chciałem zrobić naleśniki, jednak wyszło mi takie coś’ dodał lekko zdezorientowany jej brakiem reakcji pokazując bezkształtny placek leżący na spalonej patelni. Dopiero w tym momencie się ocknęła, a na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. ‘I że niby tort zrobiłeś sam?’ podeszła do niego bliżej spoglądając na ‘jego’ dzieło. ‘Kupiłem. Ale sam wyciąłem literkę J’ odparł dumnie przyglądając się dziewczynie. Ona jednak nie mówiła już nic tylko przytuliła go najmocniej jak tylko mogła. ‘Dziękuje Tommy, dziękuję’ wyszeptała wprost do jego ucha wciąż tuląc go do siebie i po chwili całując w policzek. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek zrobi dla niej coś takiego, że będzie pamiętał o takich szczegółach. ‘No, teraz i ty jesteś cała w mące’ dodał rozbawiony, gdy tylko oderwała się od niego, dalej nie wypuszczając jej ze swoich ramion. ‘Nie szkodzi’ oparła swoje czoło o jego zamykając oczy. ‘Kocham cię Tommy’ jej wargi zaczęły muskać delikatnie jego usta, by po chwili zatopić się w nich już całkowicie, a jej dłonie błądziły wśród jego ciemnych włosów. ‘Ja ciebie też Jude, ja ciebie też’ wyszeptał, gdy tylko jej ciepłe usta oderwały się od niego na chwilę, wciąż jednak nie zmniejszając dystansu pomiędzy nimi. Pragnął mieć ją już przy sobie na zawsze, w jego za dużej na jej drobną sylwetkę koszuli, w potarganych włosach, z tym cudownym uśmiechem na ustach. Chciał uczynić ją najszczęśliwszą osobą na ziemi, oddałby wszystko, oddałby wszystko za nią. ‘Teraz życzenie’ zapalił pojedynczą świeczkę znajdującą się na środku tortu wpatrując się uważnie w dziewczynę. Czy mogłaby życzyć sobie czegoś więcej? Nigdy nie sądziła, że pomiędzy nimi może być aż tak dobrze, że może czuć się aż tak spełniona, tak szczęśliwa. Chciała tylko i wyłącznie by trwało to już wiecznie, by mogła każdego dnia budzić się i zasypiać w jego ramionach, by mogła czuć się już zawsze tak dobrze, tak dobrze będąc z nim. Zdmuchnęła świeczkę. ‘Co byś powiedziała na przyjęcie w gronie znajomych, może na farmie?’ uśmiechnął się obejmując ją w talii. ‘Chciałabym, ale Peagan nas zabije jeżeli jutro rano…’ ‘Jego też zaprosiłem’ przerwał jej przeczesując jej blond kosmyki. ‘Jesteś cudowny’ obdarowała go czułym spojrzeniem, a przez jej ciało przebiegł przyjemny dreszcz, gdy tylko brunet przyciągną ją do siebie bliżej całując jej szyję. Kochał ją, kochał jak jeszcze żadnej innej przedtem, zrobiłyby wszystko, by chociaż przez chwilę poczuła się wyjątkowa. I tak właśnie się czuła, będąc w jego ramionach była najszczęśliwszą osobą na świecie. 

________________________________________________________________________
Wiem, odcinek do najlepszych nie należy, jest w sumie o niczym, ale obiecuję, że w kolejnych będzie działo się już więcej. Poza tym bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim postem :)

Piosenka Alexz Johnosn - A little bit

piątek, 13 lipca 2012

Look at those eyes


‘No więc?’ głos bruneta wypełnił pomieszczenie od razu, gdy tylko Jude wyszła ze studio. ‘Myślałem, że się rozstaliście. Znów jesteście razem?’ dalej nie dowierzał w to, co przed chwilą widział na własne oczy. Wiedział dokładnie jaka jest Jude, jednak nie sądził, że po tym jak on ją potraktował, po tym jak ją zdradził będzie chciała mieć jeszcze z nim cokolwiek wspólnego. ‘Jak widać’ odparł opierając się wygodnie o konsolę. Był pewny siebie, cholernie pewny siebie. ‘Nie wierzę, że znowu to sobie robi’ Jeamie pokiwał przecząco głową z lekką złością w głosie wpatrując się w sufit. ‘Co sobie robi? Powiedz od razu, że tu chodzi o ciebie a nie o nią, boli cię to, że wybrała mnie’ jego lekko podirytowany głos wypełnił studio. Wpatrywał się w Jeamie’go z bezczelnym uśmiechem na ustach. ‘Boli mnie to, że będzie cierpieć. Znowu. Znowu przez ciebie’ dodał z gniewem w głosie, coraz bardziej drażniła go ta arogancja ze strony bruneta. ‘To, co dzieje się między mną a Jude to tylko i wyłącznie nasza sprawa, a tobie nic do tego’ niebieskooki podniósł ton głosu oburzony jego wyrzutami względem niego zaciskając lekko usta. ‘ Może i nie moja’ dodał nieco zrezygnowany ‘Ale to ja ściągam ją potem całą zapłakaną z kanapy i staram się przywrócić ją do normalnego funkcjonowania’ spojrzał się na Tommy’ego z widocznym rozżaleniem w oczach, ten jednak nie powiedział nic. Spuścił głowę wbijając wzrok w podłogę. Wiedział, że ma racje, wiedział, że nie raz ją zranił, nieważne czy robił to specjalnie czy też nie. Ranił ją. ‘ Zależy mi na Jude, bardzo’ dodał Jeamie widząc zmieszaną minę bruneta, który dopiero teraz na niego spojrzał. ‘Wybrała ciebie, trudno’ dodał po chwili rozkładając ręce i spuszczając z tonu ‘Więc może chociaż zacznij traktować ją tak jak na to zasługuje i niech do ciebie w końcu dotrze jakim farciarzem jesteś mogąc ją mieć, mogąc ją mieć w taki sposób’ wyszedł trzaskając drzwiami zostawiając osłupionego bruneta. Nie spodziewał się tego, nie spodziewał się takich słów z jego strony. Zwykle ich rozmowy na ‘jej’ temat kończyły się kłótniami i wzajemnym obrzucaniu się błotem. Jednak dopiero teraz tak naprawdę był w stanie go zrozumieć, dotarło do niego, że jest jedynie zwykłym facetem zakochanym w nieodpowiedniej dziewczynie. Że stara się ją jedynie chronić, troszczyć się o nią tak jak tylko może. Gdyby był na jego miejscu prawdopodobnie zachowywałby się tak samo, o ile byłby w stanie znieść innego u jej boku. On był, co było dla Tommy’ego niezrozumiałe. Paradoksalnie wiele ich łączyło. Tyle, że to on był na wygranej pozycji, to do niego należało jej serce, tylko do niego. Lekki uśmiech pojawił się na jego twarzy.

*~^^~*

Jude przemierzała pospiesznie uliczki Toronto pochłonięta całkowicie muzyką docierającą do jej uszu z białej MP4, którą zawsze miała przy sobie. Tylko to ją uspokajało, odciągało na chwile od myśli zaprzątających jej głowę. Po chwili poczuła czyjeś ręce oplatające jej oczy, szybko odwróciła się ściągając równocześnie słuchawki ‘Dude, już myślałem, że cię nie dogonię’ zaczął chłopak próbując złapać wdech ‘Boże, Speed, chcesz żebym padła na zawał?’ blondynka odetchnęło głęboko kładąc rękę na czole uspokajając się ‘ Jeśli miałbym ci wtedy zrobić sztuczne oddychanie…’ szatyn uśmiechnął się przekornie ‘Jesteś niemożliwy’ uderzyła go w ramię śmiejąc się w głos ‘I tak mnie kochasz’ dodał robiąc swoją ‘zabójczą’ jego mniemaniem minę, co jeszcze bardziej rozbawiło dziewczynę ‘Może pójdziesz ze mną do naszego opuszczonego studio? Robimy maraton filmowy, będzie pizza, Wally, Kail… pizza ’ powtórzył ze skupiona miną zastanawiając się, czy już wymienił jedną z jego głównych atrakcji. ‘Chętnie’ kiwnęła twierdząco głową. Potrzebowała na chwilę oderwać się od tego wszystkiego, chociaż przez sekundę się nie zadręczać. Przy SME nie było o tym mowy i dobrze o tym wiedziała. ‘No to idziemy Harrison’ szatyn objął ją ramieniem i ruszyli w stronę ich własnego azylu.

*~^^~*

Siedzieli wygodnie na kanapie przykryci kilkoma ciepłymi kocami, na dworze już pomału szarzało, a blade światła lamp przedzierały się przez wielkie okna do ciemnego pomieszczenia. ‘Patrzcie, znowu kapituluje’ rozbawiony Wally kiwnął głową w stronę blondynki przykrywającej twarz dłońmi ‘ Lady Harrison, przestań przynosić wstyd’ szatyn zaczął nabijać się z dziewczyny i obrzucać ją popcornem. W końcu usunęła palce ze swoich oczu kierując swój rozgniewany wzrok w stronę trójki chłopaków. ‘Uwaga, Harrison będzie miała mały napad złości’ dodał Kail, po czym wszyscy zaczęli śmiać się jeszcze głośniej. ‘Jesteście ohydni! Jak możecie oglądać takie coś… przecież to jest …’ wpatrzyła się przez chwilę w ekran lekko mrużąc przy tym oczy z wyraźnym odrzuceniem malującym się na jej twarzy. ‘ Tak, to jest obcięta, lekko zmasakrowana głowa’ Wally dodał poważnie analizując dokładnie kolejną scenę z filmu, po chwili obrywając poduszką, którą blondynka rzuciła w jego stronę. ‘Mniejsza o to’ wyłączyła film wracając po chwili na kanapę ‘A tak na serio to już dawno chciałam cię spytać, co ty masz na głowie?’ Jude skierowała swój wzrok z szerokim uśmiechem na ustach w stronę Speeda siedzącego tuż koło niej. Chłopaki wybuchli śmiechem, na co szatyn jedynie zgromił ich wzrokiem. Dziewczyna spojrzała się na nich pytająco nic nie rozumiejąc. ‘Karma’ odpowiedział jej krótko perkusista. ‘Podcięła go w nocy’ dodał rozbawiony Wally patrząc z politowaniem na szatyna.‘Co?’ Jude spojrzała na Speeda dalej nie pojmując, o czym do niej mówią. ‘Powiedziała, że psuję jej wizerunek’ wydukał sam niedowierzając w to, co właśnie powiedział rozkładając przy tym ręce. ‘Ale i tak wyglądam zabójczo ‘ dodał po chwili z zarozumiałym uśmiechem na ustach przeczesując palcami kosmyki swoich włosów. ‘ No oczywiście’ Jude odpowiedziała mu całkiem poważnie, po czym cała czwórka parsknęła śmiechem. Brakowało jej tego ostatnio, brakowało jej takich beztroskich wieczorów, ich poczucia humoru. Tęskniła za tymi czasami, gdy spędzała w tym miejscu większość swoich wolnych chwil tworząc razem z SME nowe kawałki, czy po prostu wygłupiając się. Już teraz wiedziała, że dobrze zrobiła wracając z Londynu, nie chodziło już tylko o Tommy’ego, ale też o resztę osób, bez których jej życie nie byłoby takie same i oni z pewnością się do nich zaliczali. Z zamyśleń wyrwał ją dźwięk wibrującej komórki, zaczęła pośpiesznie szukać telefonu w swojej torebce. ‘Lord Squinty Frown?’ gitarzysta zaczął przedrzeźniać blondynkę widząc wielki uśmiech malujący się na jej ustach. ‘Yep’ kiwnęła twierdząco głową. ‘Jude? Jesteś w domu? Może pojedziemy do mnie na kolację?’ usłyszała jego ciepły głos w słuchawce ‘Jestem w starym studio z SME, ale możesz po mnie wpaść’ odpowiedziała poprawiając niesfornie odpadającą jej na twarz grzywkę. ‘W porządku, będę za 15 minut’ włożyła komórkę z powrotem do torebki. ‘To może dokończymy?’ Kail nie czekając na niczyją odpowiedź wstał z kanapy ruszając w stronę telewizora. ‘Niech będzie’ dziewczyna przewróciła oczami przykrywając się szczelniej kocem. Zdawała sobie sprawę, że i tak będą nabijać się z niej przez następny tydzień, więc nie hamowała się już przed zakrywaniem oczu, a raczej przed trzymaniem ich cały czas zamkniętych. ‘Hey’ głos producenta wypełnił pomieszczenie ‘Gotowa?’ uśmiechnął się szeroko w stronę dziewczyny, a raczej koca, który w tym momencie znajdował się także na jej głowie. ‘Lady Harrison, twój ‘Mały Tommy Q’ przyszedł na ratunek’ Speed zaczął naśmiewać się z dziewczyny, która dopiero po usłyszeniu głosu bruneta odsłoniła twarz. ‘A tak przy okazji ty mógłbyś zacząć ratować Kwesta. Karma dostała dzisiaj szału’ odgryzł się mu przypominając sobie scenę z dzisiejszego dnia. ‘Co jej znowu?’ szatyn spojrzał się na niego nieśmiało, jakby do końca nie był pewny, czy chce to usłyszeć. ‘Twierdziła, że Kwest wyjadł jej sałatę z kanapki, czy coś takiego’ Tommy dodał rozbawiony kiwając przecząco głową, sam nie wierząc w to, co mówił. Całe SME razem z Jude wybuchło śmiechem, jedynie Speed patrzył na nich lekko przerażony ‘Wally, dzisiaj śpie u ciebie’ dodał już z przekornym uśmiechem.

*~^^~*

‘Jak ci minął dzień?’ brunet przysiadł się do dziewczyny stawiając na stoliku dwa kubki z gorącą czekoladą. Była jakby nieobecna, wpatrywała się nieustannie w ogień płonący w kominku naprzeciwko niej. Wiedział, że coś jest nie tak, że coś ją trapi. Najzwyczajniej w świecie się o nią martwił, martwił się za każdym razem, gdy te radosne iskierki znikały z jej oczu odsłaniając lekką pustkę, pustkę, której nie był w stanie znieść. ‘Wiesz jak to jest z SME, przy nich nie da się nudzić’ uśmiechnęła się lekko chcąc zachować pozory, jednak dalej na niego nie patrzyła, nie chciała widzieć tej troski w jego oczach, nie kiedy sama nie wiedziała co mogłaby mu powiedzieć. ‘Jude…’ chciał się jej o coś zapytać, jednak poczuł wibracje w kieszeni swoich spodni ‘To Peagen, muszę odebrać’ spojrzał na nią niepewnie, nie zareagowała. ‘Zaraz wrócę’ pocałował ją delikatnie w czoło przeczesując dłonią jej blond kosmyki. Wyszedł. Przez moment siedziała dalej bez ruchu uparcie wpatrując się w jeden punkt, jednak w rogu salonu dostrzegła stojącą gitarę. Po chwili siedziała już wygodnie na kanapie delikatnie uderzając w struny, starając się w jakiś sposób poukładać kłębiące się w jej głowie myśli.

No tell me it's not so
That people will come and they'll go
We push away all the love that we know
No tell me it's not so

Zamknęła oczy, słowa wypływały z jej ust jakby same, łagodne dźwięki płynęły ze strun gitary. Tego właśnie potrzebowała, potrzebowała przelać wszystkie emocje, wyzbyć się ich ze swojego umysłu, chociaż na chwilę. To jak zawsze był dla niej najlepszy sposób.

 Like in the eye of a storm
You're changing form
You feel the pull of the time ticking by
Oh my look at these limes

Nie zorientowała się nawet, że Tommy stoi przy schodach wsłuchując się w nieznaną mu jeszcze melodię. Wyglądało to tak jakby odizolowała się od całego świata, włącznie z nim. Jej głos dawno nie był tak przygnębiony, tak smutny. Z jednej strony miał ochotę najzwyczajniej do niej podejść i ją przytulić, dodać jej odrobinę otuchy, odciągnąć ją od wszelkich problemów zaprzątających jej głowę. Z drugiej jednak wiedział, że nie może tego zrobić, musi dać jej to skończyć. Miał nadzieję, że może to mu pomoże, że może dzięki tej piosence dowie się, co ją gnębi. Dlatego nie wykonał najmniejszego ruchu wpatrując się w drobną blondynkę z widocznym zmartwieniem malującym się na jego twarzy.

But look at who's right beside you
When you're alone barely holding on
You leave your worries behind you
You're not alone in the dark
But look at who's right beside you
You’re looking back thinking oh my god
That somebody's never left you
You're not alone in the dark

Skończyła. Podszedł do niej niepewnie spoglądając na nią, odłożyła gitarę na bok. ‘Jeamie’ westchnął siadając tuż koło niej wbijając swój wzrok w podłogę. Kiwnęła jedynie twierdząco głową podciągając kolana i opierając na nich swoją brodę. ‘Ja po prostu… ja po prostu się boję Tommy. Nie chcę go stracić, nie teraz’ nie patrzyła na niego, obawiała się, że to może go zranić, a to byłoby ostatnią rzeczą, której w tym momencie chciała. Wystarczyło jej wspomnienie dzisiejszego obrazu Jeamie’go patrzącego na nią z takim zawiedzeniem, żalem… z takim bólem w jego oczach. ‘Wszystko będzie w porządku Jude, zobaczysz’ przyciągnął dziewczynę w swoją stronę obejmując ją delikatnie ramieniem. ‘Musicie tylko szczerze porozmawiać’ dodał cicho tak jakby uważał to za coś oczywistego, chciał, żeby poczuła się pewnie ‘A co jeśli on nawet nie będzie chciał ze mną rozmawiać’ po jej bladym policzku jedna za drugą zaczęły spływać łzy, łzy, które wprawiały w życie drobne szpileczki kłujące serce bruneta. ‘Jude, jesteście przyjaciółmi od tylu lat, myślisz, że zaprzepaściłby to?’ zaczął delikatnie gładzić jej ramię przyciągając ją jeszcze bliżej siebie szepcząc jej wprost do ucha. Chciał, by się trochę uspokoiła, cała dygotała. ‘Tak myślisz?’ dopiero teraz jej wzrok powędrował w stronę chłopaka, tak jakby to z jego oczu chciała wyczytać odpowiedź. Tommy spojrzał w zaszklony błękit jej tęczówek ‘Jestem pewny’ oparł swoje czoło o jej ocierając łzy wciąż spływające po jej gładkim policzku. Zamknęła oczy wtulając się w jego tors. Nie sądziła, że znajdzie u niego oparcie w tej sprawie, nie w ‘jego’ sprawie. Zawsze ich rozmowy na ten temat kończyły się sprzeczkami, bała się, że i tym razem będzie tak samo, że i jego tym wszystkim zrani. Zaskoczył ją, zaskoczył tak pozytywnie. Z kolei dla niego to też nie było łatwe, spoglądać z boku na gesty, jakie Jeamie kieruje w jej stronę, jak na nią patrzy, gdy ona tego nie widzi, to ile czasu spędzają razem, ile uwagi mu poświęca. Jednak widząc ją w takim stanie zrozumiał, że robi to tylko i wyłącznie dla niej. Chciał jej szczęścia, tego ciepłego uśmiechu, który przed chciwą pojawił się na jest ustach. Ale przede wszystkim zależało mu na tym, by w końcu mu zaufała, by nie bała się mu mówić o rzeczach, o których on nie do końca chciałby słyszeć. Pragnął być jej oparciem, niezależnie od sytuacji chciał, by widziała, że może na niego liczyć. Zawsze. Tylko o tym marzył. Jej serce bowiem miał już od dawna. 

_________________________________________________________________________
Nie wiem, czy ujęłam to tak jak chciałam. Byłabym bardzo wdzięczna za opinię. Piosenka Alexz Johnson - Look at those eyes.

http://www.youtube.com/watch?v=YGAx9nBoADg - dla tych co widzieli Instant Star, a tych, którzy nie oglądali serdecznie zachęcam :)